niedziela, 20 czerwca 2010

No Tears po raz trzeci - "Fragments"...

No Tears - Fragments

Kolejna porcja zimnych delicji - tym razem nową, trzecią już płytą zatytułowaną "Fragments" raczyć nas będą panowie z No Tears. Ten istniejący od 2003 roku francuski zespół po dziś dzień mocno trzyma się sprawdzonych patentów które jego założyciel, Christian Dernoncourt szlifował grając w Modèle Martial, Neutral Project czy też Reneissance Noire... Mimo wielu lat dzielących ówczesne dokonania od początków działalności No Tears, styl grania nie uległ większym zmianom - i tak jest też jest na najnowszej płycie zespołu; dla wszystkich lubiących falowe brzmienia made in France podane na chłodno, album "Fragments" powinien być interesującą propozycją.

Trzecia płyta Francuzów została wydana po raz kolejny przez Str8Line Records, tym razem jednak w sposób nietypowy: oprócz srebrnego krążka do albumu dołączono winylowy singiel, nagrania w formacie mp3 i plakat, całość w limitowanej edycji trzystu egzemplarzy.

www.no-tears.com

www.myspace.com/spaceofnotears

www.str8linerecords.com

No Tears po raz trzeci - "Fragments"...

The Deep Eynde - "Spell*Bound"...



The Deep Eynde - SpellBound
Ukazał się nowy album, dowodzonego przez charyzmatycznego Fate'a Fatale'a, zespołu The Deep Eynde - zespołu będącego jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli kalifornijskiego deathrocka. Najnowszy krążek The Deep Eynde nosi wdzięczny tytuł "Spell*Bound" i jest sporą niespodzianką dla tych którzy spodziewali się, że nowy album będzie utrzymany w ostrym punk-rock'n'rollowym stylu znanym z poprzedniego studyjnego wydawnictwa zespołu zatytułowanego "Bad Blood". Tymczasem stało się inaczej - Fate Fatale i spółka po raz kolejny zaskoczyli swoich fanów - "Spell*Bound" jest nieco bardziej stonowany, to swego rodzaju ukłon w kierunku mrocznych korzeni The Deep Eynde z okresu płyty "City Lights", jest to płyta o bardziej osobistym charakterze, nie brak tu tekstów o utraconej miłości, zagubionej duszy i melancholii - oczywiście jest w tym sporo puszczania oka do słuchaczy. Produkcją "Spell*Bound" zajęli się Jeff Blue (Linkin Park) oraz Chad Blinman (Resident Evil, Faith & The Muse), na płycie gościnny udział wzięła również Gitane Demone. Wydawcą "Spell*Bound" jest niemiecka wytwórnia Fiendforce Records.


The Deep Eynde - "Spell*Bound"...

Bloody Dead And Sexy - "An Eye On You"...

Bloody Dead And Sexy - An Eye On You
Sporo czasu musieliśmy czekać na nowy album niemieckich deathrockerów z Bloody Dead And Sexy - od wydania ich ostatniego jak dotąd albumu - "Narcotic Room" minęło już blisko 5 lat, ale w końcu się doczekaliśmy - najnowsze "dziecko" naszych zachodnich sąsiadów nosi tytuł "An Eye On You". Od samego początku działalności Bloody Dead And Sexy, kapela nie ulegała panującym modom, wyróżniała się świeżym i nowatorskim podejściem do muzyki mającej swoje bezpośrednie korzenie w klasyce deathrocka - nowy krążek zespołu to konsekwentna, jednak już dojrzalsza i bardziej złożona kontynuacja tego kierunku muzycznego wybiegająca poza ramy jednego gatunku. W przypadku Bloody Dead And Sexy sprawdza się stare powiedzenie, że im starsze wino tym lepsze - kilku "kropel" tego wina możemy skosztować odwiedzając profil MySpace zespołu, na którym znalazły się próbki materiału pochodzącego z "An Eye On You".

Podobnie jak dwie wcześniejsze płyty Bloody Dead And Sexy, także i "An Eye On You" została wydana przez jedną z największych europejskich "gotyckich" wytwórni muzycznych - wytwórnię Dark Dimensions.


Bloody Dead And Sexy - "An Eye On You"...

Chrysalis Morass - "Māyā"

Chrysalis Morass - Māyā

Jak się po raz kolejny okazuje, w przyrodzie nic nie ginie. Niespełna dwa lata minęły od wydania drugiego, pożegnalnego albumu francuskich deathrockowców z Eat Your Make-Up - "Things As They Should Be"; na szczęście muzycy od początku deklarowali że powrócą w nowym wcieleniu, i tak też się stało. Nowy projekt, Chrysalis Morass założony niemalże od razu po rozpadzie poprzedniego zespołu, to po prostu stary skład ze zmianą na pozycji basisty (jednego z założycieli zastąpiła zaprzyjaźniona fotograf), tak więc bez problemu ten nowy twór można uznać za w kontynuację Eat Your Make-Up w prostej linii.

Przez długi czas w obozie Chrysalis Morass panowała cisza, ledwo parę miesięcy temu pojawiły się pierwsze informacje o planowanej płycie - i oto jest! "Māyā", bo tak nazywa się ów album, brzmieniowo nie będzie stanowił niespodzianki dla nikogo kto słuchał "First Dinner", czy "Things As They Should Be" - choć zespół gra nieco ciężej i gęściej, wciąż rozpoznawalne jest charakterystyczne brzmienie nawiązujące do klasyków deathrocka, serwowane w lekko odświeżonej i nowocześniejszej formie. Płytę "Māyā" zespół wydał własnym sumptem a nakład jest ograniczony do stu egzemplarzy; jeśli ktoś jest ciekawy jak radzą sobie kontynuatorzy jednego z bardziej rozpoznawalnych francuskich zespołów deathrockowych, powinien się pośpieszyć... Album będzie niebawem dostępny w dystrybucji labela Alone Prod.

www.myspace.com/chrysalismorass

www.aloneprod.com

Chrysalis Morass - "Māyā"

Christ Vs. Warhol - "Dissent" już dostępny!

Christ Vs. Warhol - Dissent

Po rozpadzie Scarlet's Remains - zespołu, którego nikomu chyba przedstawiać nie trzeba - dość szybko stało się jasne, że ex-muzycy bynajmniej nie zamierzają zaprzestać grania. Wypływali oni na powierzchnię w kolejnych projektach i w coraz to innych kombinacjach personalnych - jeden nie wypalił (Disco Hospital), drugi jeszcze ma przed sobą sprawdzian w postaci wydania lonpglaya (The Readership Hostile); pierwszym który dobrnął do momentu weryfikacji przed słuchaczami jest najmłodszy i budzący chyba największe nadzieje Christ Vs. Warhol ze swoją płytą "Dissent".

Ten zespół to praktycznie supergrupa, w której oprócz zjawiskowej i obdarzonej wyjątkowym głosem Eveghost udzielają się byli muzycy All Gone Dead i Scarlet's Remains - Steve James i Marzia Rangel (obecnie The Deadfly Ensemble i Faith And The Muse), jak również były bębniarz wspomnianego FATM, Geoff Bruce. Taki skład daje bardzo duże nadzieje co do zawartości płyty (choć niektórym zapewne wystarczy sama obecność Eveghost), i nie będzie raczej przesady w twierdzeniu, że debiut Christ Vs. Warhol jest jednym z najbardziej oczekiwanych albumów Anno Domini 2010; pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Scarlet's Remains. Polscy słuchacze będą mieli dodatkowo okazję zapoznania się z zespołem na żywo podczas tegorocznego Castle Party, zaś "Dissent" będzie dostępny również w mailorderze Bat-Cave.pl


www.myspace.com/christvswarholmusic


www.dansemacabre-group.com

Christ Vs. Warhol - "Dissent" już dostępny!

Nowy album The Eighties Matchbox B-Line Disaster


Eighties Matchbox
Już 17 maja ukaże się najnowszy pełnowymiarowy album brytyjskich szaleńców z The Eighties Matchbox B-Line Disaster. Grupa, mająca na koncie między innymi wydane odpowiednio w 2002 i 2004 roku albumy "Hörse Of The Dög" i "The Royal Society" oraz EP-kę "In The Garden" z 2007, gra charakterystyczną, czadową mieszankę psychobilly, mrocznego punka, garażowego bluesa i gotyku.

Album, poprzedzony singlem "Love Turns To Hate", dostępny będzie zarówno w standardowym digipacku, jak i na limitowanym winylu. Wydawcą będzie Black Records oraz własna wytwórnia zespołu - No Death Records.

www.myspace.com/eightiesmatchboxblinedisaster

Nowy album The Eighties Matchbox B-Line Disaster

Naked On The Vague - "Heaps Of Nothing"

Naked On The Vague - Heaps Of Nothing

Tym razem coś dla wielbicieli nieco mniej mrocznych, tym niemniej pokręconych klimatów oscylujących między lo-fi, garage czy nawet no wave. Austalijski zespół Naked On The Vague, znany czytelnikom Bat-Cave.pl ze zjawiskowej składanki "Radioactive Decay" wydał niedawno drugą płytę - "Heaps Of Nothing". Pomimo ironicznego tytułu zawartość płyty jest jak najbardziej konkretna i z przytupem; dla lubiących kapele takie jak Blank Dogs, Factums, Dum Dum Girls, czy też pionierskich Psychedelic Horseshit, drugi album muzyków z Antypodów nie będzie zaskoczeniem - tony wściekłej, przesterowanej gitary, minimalistyczny automat, jak również sporo melodii zakamuflowanych pod warstwą dźwiękowego brudu. W porównaniu do debiutanckiego krążka "The Blood Pressure Sessions" zespół wygładził nieco swoje brzmienie zyskując na przystępności, jednocześnie bez utraty charakterystycznego, garażowego feelingu. Płyta "Heaps Of Nothing" została wydana pod skrzydłami Siltbreeze Records.

www.nakedonthevague.com

www.myspace.com/nakedonthevague

www.siltbreeze.com

Naked On The Vague - "Heaps Of Nothing"

Dazibao - "Complete works 1983-1993"...

Dazibao - Complete Works 1983-1993
Nakładem wytwórni Infrastition ukazała się kolekcja nagrań francuskiego zimnofalowego zespołu Dazibao - członem tego powstałego w 1983 roku w Paryżu zespołu byli: Jamil Saïarh (wokal), Pierre Biss (syntezatory), Paul Dufayet de la Tour (perkusja), Jean Zundel (bas) oraz Lucas Zabojnik (gitara). Zespół w czasie swej dziesięcioletniej historii nagrał trzy pełnowymiarowe albumy oraz szereg singli, Dazibao często koncertowało, także poza granicami Francji, biorąc udział w najważniejszych festiwalach i przeglądach muzycznych w całej Europie, na których ciepło byli przyjmowani przez publikę oraz krytykę, mimo to nigdy nie odnieśli komercyjnego sukcesu. Muzyka zespołu była wypadkową takich gatunków muzycznych jak post-punk, folk i rock, co w połączeniu z tekstami często śpiewanymi w języku arabskim, nie było czymś łatwo przyswajalnym dla wielu słuchaczy.
Dzięki labelowi Infrastition możemy na nowo odkryć ten wspaniały i jakże oryginalny zespół, na 4-płytowym wydawnictwie "Complete Works 1983-1993", jak sama nazwa wskazuje usłyszymy wszystkie nagrania Dazibao, także te nigdy wcześniej nie publikowane oraz zapis koncertów zespołu.

Dazibao - "Complete works 1983-1993"...

Vidi Aquam - "The World Dies"...

Vidi Aquam - The World Dies
Ukazał się pierwszy oficjalny album pochodzącego z Włoch post-punkowego zespołu Vidi Aquam, krążek nosi tytuł "The World Dies". Zespół powstał w 1994 roku w Milanie i od tamtego czasu jest nieprzerwanie związany z labelem Rosa Selvaggia promującym tamtejszą niezależną scenę muzyczną. Płyta "The World Dies" została wydana w limitowanym do 500 egzemplarzy nakładzie, na krążku znalazło się 10 kompozycji; całość tego wydawnictwa można podzielić na dwie części: pierwszą, chłodną, rytualną - czysto post-punkową, oraz drugą bardziej oniryczną, mroczniejszą, której klimat przywołuje skojarzenia z dokonaniami takich zespołów jak Venus Fly Trap, czy też naszego rodzimego Variete. Próbek najnowszego materiału Vidi Aquam można posłuchać na profilu MySpace zespołu.

Vidi Aquam - "The World Dies"...

Guerre Froide - "Abrutir Les Masses"...

Guerre Froide - Angoisses Et Divertissement
Upłyneły 3 lata od wydania przez Guerre Froide krążka "Angoisses Et Divertissement" - krążka będącego powrotem na muzyczną scenę tych weteranów francuskiej zimnej fali. Panowie nie spoczywają na laurach - właśnie ukazał się ich nowy album zatytułowany "Abrutir Les Masses", został on wydany we współpracy między labelami Flashbacks Futurs oraz Brouillard Définitif. Najmłodsze dziecko Guerre Froide w porównaniu z poprzednią płytą zespołu jest zdecydowanie nowocześniejszą produkcją, nadal mroczną, lecz o jeszcze bogatszym brzmieniu pełnym elektronicznych ozdobników, z każdą chwilą wciągającą słuchacza coraz głębiej w nieprzewidywalny świat będący ponurym, ale jakże prawdziwym odbiciem otaczającej nas rzeczywistości.

"Abrutir Les Masses" ukazał się w formie płyty CD oraz w formie płyty winylowej - album można zamówić już dziś na stronie wytwórni Brouillard Définitif, a także niebawem za pośrednictwem mailorderu Bat-Cave.pl.


Guerre Froide - "Abrutir Les Masses"...

Deathrock czyli mroki po amerykańsku.

Christian Death


Poniższy artykuł autorstwa Maniaka pierwotnie znajdował się w Coldzie #2 z 2002 roku. Upływ czasu zrobił swoje i część informacji mogła się zdezaktualizować, tym niemniej meritum pozostaje niezmiennie wartościowe. Jazda obowiązkowa, zwłaszcza dla tych którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z mrocznymi odmianami gitarowej muzyki. Dig in!


Gdy na przełomie lat 70' i 80' takie zespoły jak Bauhaus, Joy Division, Siouxsie and the Banshees, UK Decay, Virgin Prunes i The Cure wyznaczały podwaliny ruchu gotyckiego na Wyspach Brytyjskich, po drugiej stronie Atlantyku, w Kalifornii, Środowisko punkowe zdawało się być nieświadome ich istnienia:

Rozz Williams (Christian Death): "Inspirowały mnie dokonania punkowej sceny Zachodniego Wybrzeża USA, zespołów takich jak The Germs czy The Alley Cats. Z drugiej strony wywarli na mnie wpływ wykonawcy, których słuchałem, gdy jeszcze byłem dzieckiem: David Bowie, T-Rex. Nie zdawałem sobie sprawy z istnienia całej tej sceny gotyckiej w Anglii - Bauhaus itd. To znaczy wiedziałem, że coś takiego istnieje, ale nie słyszałem ani jednego nagrania."

Voodoo ChurchJeśli wierzyć słowom amerykańskich artystów, wypada przyjąć, że w Wielkiej. Brytanii i w Kalifornii zupełnie od siebie niezależnie doszło do powstania dwóch pokrewnych sobie scen. Tak więc w Europie część punkowców, odkrywszy dla siebie ciemną stronę egzystencji, podążyła drogą Wyznaczoną przez wspomnianych na początku wykonawców, co dało początek całej pierwszej fali gothic-rocka (Bauhaus, Joy Division itd. nie nazywano zespołami gotyckimi - dopiero gdy miano to przylgnęło do całego ruchu mrocznych post-punkowców, tę samą nazwę zaczęto stosować do prekursorów). Tak więc w 1981 roku działały już takie grupy jak The Demons (chwilę później przemianowany na Alien Sex Fiend), Kabuki (później Ausgang), Panic Button (pierwotna nazwa Sex Gang Children), Sisters of Mercy, Southern Death Cult, Play Dead, Danse Society, Theatre Of Hate i inne. W tym samym czasie, w Kalifornii rozwinęła się tzw. scena deathrockowa. Takie zespoły jak Christian Death. 45 Grave, Kommunity FK, Vox Pop, Super Heroines, Crown of Thorns, Voodoo Church ruszyły swoją mroczną drogą. Muzycznie angielski gotyk niespecjalnie różnił się od amerykańskiego deathrocka. No, może tym, że Amerykanie zawsze byli bliżsi idei czystego rock'n'rolla i raczej nie używali instrumentów elektronicznych. Oczywiście nie bez znaczenia dla obu ruchów okazał się ogólny kontekst 45  Gravekulturowy. Europejczycy, owszem straszyli swymi trupimi, bladymi twarzami, nastroszonymi irokezami i fantazyjnie porozdzieraną odzieżą, co nie przeszkadzało im jednocześnie manifestować swego przywiązania do tradycji europejskiego dekadentyzmu, sztuki epoki wiktoriańskiej, niemieckiego ekspresjonizmu, surrealizmu, dadaizmu, w końcu teatru okrucieństwa Artauda. Amerykanie chętnie natomiast czerpali z horrorów klasy B, przerabiając na swój użytek wszystkie mity amerykańskiej popkultury (wielu z muzyków z kręgu deathrocka rysuje czy tylko kolekcjonuje makabryczne komiksy, a niektórzy jak np. jeden z członków Penis Flytrap piszą powieści grozy i kręcą horrory). Szybko okazało się też, że termin deathrock dotyczy szerszego kręgu zespołów niż tylko tych bezpośrednio kojarzących się z europejskimi zespołami gotyckimi. Takie grupy jak TSOL, Misfits, później Samhain grały właściwie czystej wody punk-rocka, a jednak z racji ich horrorystycznego image'u oraz zbieżnych z wizerunkiem tekstów również zaliczano je do kręgu deathrocka. Podobną rolę odgrywały w Wielkiej Brytanii takie zespoły jak Screaming Dead, The Damned czy The Lords Of The New Church, zespoły mocno punkowe, czasami kojarzone jednak z ruchem gotyckim. W krajobraz amerykańskiego deathrocka wpisały się również zespoły glamowe (np. Morticia), jak i cała rzesza kapel psychobilly, by wspomnieć najgłośniejszą z nich, The Cramps.

Płytą, która stała się manifestem młodego ruchu deathrockowego w Kalifornii, była składanka "Hell Comes to Your House", gdzie m.in. znalazły się nagrania Christian Death i 45 Grave. Do klasycznych deathrockowych albumów na pewno należy zaliczyć również: "Only Theatre of Pain" Christian Death, "Sleep in Safety" 45 Grave, "The Vision and the Voice" Kommunity FK oraz EP-kę Voodoo Church.

Super HeroinesJak to zawsze bywa, losy pierwszych deathrockowych kapel potoczyły się różnymi drogami. Christian Death stało się kultowym zespołem, znanym na całym świecie, żeńska kapela Super Heroines po nagraniu trzech płyt rozpadła się (jedna z pań, Eva O, znalazła się w Christian Death, następnie w Shadow Project, i aktywnie udziela się na scenie gotyckiej do dnia dzisiejszego), Voodoo Church i Crown of Thorns szybko się rozpadły, 45 Graves i Kommunity FK działały do końca lat 80', ciesząc się raczej tylko lokalną popularnością - dopiero gdy zaprzestały działalności, ich muzyka zaczęła być znana również w Europie.

We wczesnych latach 80' działało w Stanach dużo świetnych zespołów deathrockowych: Mighty Sphincter, Theatre of Ice, Death Ride 69, Of A Mash, Burning Image, by wymienić tylko kilka z nich. Jednak w pewnym momencie na tamtejszym gruncie zaszczepił się na dobre termin "gotyk" i siłą rzeczy o deathrocku przestano słyszeć. Swoją drogą należy zdawać sobie sprawę z umowności tego rodzaju definicji co "gotyk" czy "deathrock". Często przecież chodzi o jedno i to samo. Nie jest jednak przypadkiem, że obserwowane od kilku lat odrodzenie deathrocka ściśle wiąże się z powrotem do punkowych korzeni gotyku.



Amerykanie wrócili do słowa "deathrock", by odciąć się od tego, z czym dzisiaj kojarzy się gotyk: od pretensjonalności, łzawego romantyzmu, metalowych i industrialnych elementów, pompatyczności, manieryczności i od komercji. Bo cóż tak naprawdę wspólnego ma muzyka wczesnego Christian Death czy 45 Grave (a także Bauhaus czy Alien Sex Fiend) z Lacrimosą, Him, Diary of Dreams czy Rammstein? Na szczęście nic. To zupełnie odmienne rejony. Zresztą podobną sytuację zauważyłem w Polsce, gdzie kilka mrocznych zespołów, żeby nie być kojarzonymi z zespołami typu Artrosis, Moonlight, Batalion d'Amour czy Closterkeller i zamiast nazywać się grupami gotyckimi, przyznaje się da związków z polską mroczną sceną lat 80' i mówi o sobie jako o grupach zimnofalowych. Tak naprawdę jest to zagranie czysto taktyczne, bo termin "gotyk" równie dobrze pasowałby do ich muzyki.

Wracając jednak do odrodzenia deathrocka, jest to zjawisko, któreMighty Sphincter fanom gotyku lat 80', dodało wiatru w skrzydła. Masowo zaczęły się pojawiać nowe, wartościowe zespoły, powróciło do życia kilka starych, zasłużonych kapel. Reaktywowało się Voodoo Church, a zespół Mighty Sphincter po latach milczenia nagrał świetny album. Dinah Cancer, niegdyś wokalistka 45 Grave, powróciła na scenę na czele nowej kapeli Penis Flytrap. Zespół ten po wydaniu debiutanckiej EP-ki "Tales of Terror" należy zaliczyć do grona podstawowych zespołów nowego deathrocka. Po latach milczenia dał o sobie znać Patrick Mata, niegdyś lider Kommunity FK. I choć jego nowe propozycje zdecydowanie bliższe są stylistyce electro-industrialu, to i tak jak na razie zainteresowanie jego twórczością ogranicza się tylko do zwolenników deathrocka. Z powrotów warto jeszcze odnotować projekt I Viscera, powołany do życia przez muzyków grupy Burning Image.

Cinema  StrangeOprócz Penis Flytrap najważniejsze zespoły nowego deathrocka to: Cinema Strange, Antiworld, The Brickbats, The Phanom Limbs oraz supergrupa Frankenstein (nie mylić z noszącym tę samą nazwę zespołem byłego wokalisty Faith No More). Odnośnie Cinema Strange, rosnąca popularność tego zespołu jest dla mnie trochę niezrozumiała. Owszem, jest to dobry zespół koncertowy, odznaczający się malowniczym image'em, ale muzycznie nie jest to nic ciekawego. Tak grało się kilka lat temu na gotyckich potańcówkach w Niemczech. Niewiele tu ducha gothic-punka. U The Brickbats jest dużo punk-rocka i drugie tyle czystego rock'n'rolla. Jak na mój gust zdecydowanie za dużo klasycznego rock'n'rolla. The Phantom Limbs są znakomici, lubię ich tym bardziej, że doceniają wydawnictwa Furia Musica (klawiszowcowi Stevensonowi do gustu przypadły nagrania Joanny Makabresku, Exit i Bruna Wątpliwego). Frankenstein to zespół powołany do życia przez kilka znanych postaci z kalifornijskiego światka, między którymi znalazł się William Faith (Faith and the Muse, wcześniej Christian Death). Od długiego czasu zapowiadany jest debiutancki album zespołu. Antiworld to zespół specjalizujący się w punk-rocku anno domini 1982, ale z dużą domieszką mroku rodem z klubu Batcave (czy też raczej The Krypt - kalifornijskiego odpowiednika londyńskiego klubu, który był mekką wszelkiej maści mrocznych punków w latach 80').

Skoro mowa o klubach, to podstawowym kalifornijskim Antiworldklubem propagującym deathrock jest obecnie Release The Bats, regularnie organizujący imprezy i koncerty. podczas których zaprezentowała się już cała czołówka deathrocka. Tu muszę wspomnieć o drugim z liczących się klubów deathrockowych. To Pagan Love Song, który mieści się w Bochum, w Niemczech. Rezydentem klubu jest Thomas Thyssen, znany propagator deathrocka i gothic-punka u naszych zachodnich sąsiadów.

Wracając jeszcze na chwilę do USA, zwrócę uwagę na kilka grup. The Deep Eynde to zespół który pięć czy sześć lat temu nagrał znakomity album "City Lights" utrzymany w kabaretowo-elektroniczno-postpunkowej stylistyce, mogącej się kojarzyć z Soft Cell i dokonaniami Rozza Williamsa i Gitane Demone. Dowodzona przez charyzmatycznego Fate'a Fatale'a grupa ostatnio zmieniła swe oblicze. Teraz wymienia się ją jednym tchem z Penis Flytrap czy Antiworld, a porównuje najchętniej do The Damned, Misfits i The Lords of the New Church. Dowodem na to, że te skojarzenia są słuszne, jest EP-ka "Suicide Drive". Warto dodać, że na basie w The Deep Eynde gra Hal Satan z Penis Flytrap.

Głośno jest o grupie Horror Show. Zespól działa kilka lat i pomimo że nie nagrał żadnej płyty, zdobył sobie środowiskową sławę. Zapewne zarówno dzięki koncertom, jak i faktowi, że członkowie grupy udzielają się mocno w ramach sceny.

Chciałbym jeszcze wspomnieć, że zespoły deathrockowe to nie tylko kapele mające coś wspólnego z gotykiem i punkiem, to również grupy elektroniczne (ceniony w środowisku Element), hardcore'owo-punkowe (Kastle Grey Skull), a nawet country-punkowe (Ghoultown). Często o przynależności do sceny deathrockowej decyduje image oraz odpowiednie teksty.

W Europie też powoli powraca nostalgia za latami 80', gothic-punkiem, deathrockiem, klimatami a'la Batcave. Oczywiście najwyraźniej widać to w Niemczech, gdzie działa zespół Bloody Dead and Sexy kojarzony z deathrockiem (szczególnie tym spod znaku Christian Death), ale gdzie również jest długa tradycja mrocznych zespołów punkowych (lub punkowo-gotyckich), grających tzw. depro-punka. Od lat 80' działają tam dwie znakomite formacje depro-punkowe: Fliehende Sturme i Der Fluch. W Niemczech wydawany jest też deathrockowy magazyn Necrogoth, który od trzeciego numeru ma być redagowany w języku angielskim. Wracając do prasy, na rynku można nabyć także Deathrock Magazine oraz Drop Dead Magazine z obszernymi informacjami na temat deathrocka oraz innych muzycznych dziwactw. To na razie tyle.

Maniak

Deathrock czyli mroki po amerykańsku - Bat-Cave.pl - Batcave Deathrock Post-Punk Wave Gothic

Bat-Cave.pl Blog

Witamy na blogu Bat-Cave.pl!

Dotarliśmy także i tutaj... zapraszamy do częstego odwiedzania naszego bloga. :)

Pozdrawiamy

Ekipa Bat-Cave.pl

piątek, 18 czerwca 2010

The Deep Eynde - "Spell*Bound"...




The Deep Eynde - SpellBound
Ukazał się nowy album, dowodzonego przez charyzmatycznego Fate'a Fatale'a, zespołu The Deep Eynde - zespołu będącego jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli kalifornijskiego deathrocka. Najnowszy krążek The Deep Eynde nosi wdzięczny tytuł "Spell*Bound" i jest sporą niespodzianką dla tych którzy spodziewali się, że nowy album będzie utrzymany w ostrym punk-rock'n'rollowym stylu znanym z poprzedniego studyjnego wydawnictwa zespołu zatytułowanego "Bad Blood". Tymczasem stało się inaczej - Fate Fatale i spółka po raz kolejny zaskoczyli swoich fanów - "Spell*Bound" jest nieco bardziej stonowany, to swego rodzaju ukłon w kierunku mrocznych korzeni The Deep Eynde z okresu płyty "City Lights", jest to płyta o bardziej osobistym charakterze, nie brak tu tekstów o utraconej miłości, zagubionej duszy i melancholii - oczywiście jest w tym sporo puszczania oka do słuchaczy. Produkcją "Spell*Bound" zajęli się Jeff Blue (Linkin Park) oraz Chad Blinman (Resident Evil, Faith & The Muse), na płycie gościnny udział wzięła również Gitane Demone. Wydawcą "Spell*Bound" jest niemiecka wytwórnia Fiendforce Records.


The Deep Eynde - "Spell*Bound"...